Może być totalny przypał, ale wyborcy lubią historie z happy endem, więc dla ocieplenia wizerunku przed wyborami Kierwiński będzie musiał ożenić się z Ewą Burnett.
Patrząc z perspektywy czasu i znaczenia kawałka papieru zapisanego ogólnikami vs realna siła, zamiast uchwalać Konstytucję 3 maja należało znienacka wytłuc trochę ruskich żołnierzy na przedmieściach Warszawy i powiedzieć Kaśce z Moskwy, że może nas jaśniewielmożna w dupę całować.